Muzyka,  Wydarzenia

Kozienice Śpiewają… piosenki o miłości!

Miłość unosiła się w powietrzu naelektryzowanym energią rozpierającą tak publikę, jak i wykonawców, którzy zebrali się 11 lutego w naszej kawiarni, by znów zaśpiewać wspólnie, acz po raz pierwszy w formule, gdzie repertuar podporządkowano jednemu tematowi przewodniemu, którym była – rzecz oczywista na trzy dni przed Walentynkami – miłość…

Już pierwszy występ był czymś wyjątkowym i pewnym przełamaniem formuły, ponieważ gość specjalny – Urszula Podsiadła wokalistka i poetka ze Środowiskowego Domu Samopomocy w Nowej Wsi, utwór grupy Universe “W taką ciszę” zaśpiewała nie z półplaybacku, ale przy akompaniamencie  gitary, obsługiwanej przez Grzegorza Stritzela, dzięki czemu wykonanie miało charakter bardzo ciepły, odpowiednio do tekstu intymny i – w najlepszym rozumieniu tego słowa – bardziej ogniskowy, niż estradowy. Od razu można było dostrzec chemię między ekipą “Kozienice Śpiewają”, a publicznością. Nie było tego typowego dla wielu imprez okresu karencji, gdzie z początku obie strony powoli się ze sobą oswajają, tutaj wyrazy wzajemnej sympati i nieskrępowanego entuzjazmu widać było od pierwszej chwili, a żadnych lodów do przełamywania nie było. I tak zresztą stopiłoby je ciepło głosów i żar serc.  

“Miałam tremę, ale jakoś poszło “ – podsumowała skromnie swój występ wokalistka.

Przychodziłem co wieczór posłuchać Twych płyt

O miłości w ogóle nie mówiliśmy nic

Wyjechałaś tak nagle cichutko jak mysz

Zostawiłaś swój adres i list

Po Uli na scenę weszła (po raz pierwszy!) “najbarwniejsza instruktorka Kozienickiego Domu Kultury”, czyli Katarzyna Fijołek, stanowczo rządając, by adresat tekstu piosenki Renaty Przemyk kochał ją jak wariat, kochał ją jak świr. Po melancholijnym otwarciu wieczoru, ten rozbujany utwór wprowadził dawkę energii i nieprzewidywalności przypominając, że miłość to nie tylko westchnienia, ale i gotowość do wszelkiego (czasem największego i najlepszego w życiu!) wariactwa.

Wpadaj do mnie często jakbyś wpadał w szał

Kaftan bezpieczeństwa zdejmuj szybko w drzwiach

Na twej głowie palma w moich włosach bzik

Kolejna zmiana na scenie i kolejna niespodzianka: duet Łukasza Wójtowicza (tegorocznego maturzysty) i Mileny Nowickiej, czyli – dla odmiany – wokalistów spośród całej ekipy najbardziej doświadczonych i z projektem “Kozienice Śpiewają” związanych od dawna, wykonał jedyną tego wieczoru piosenkę po włosku, “Sarà perché ti amo” z repertuaru Ricchi e Poveri. BUONASERA! – przywitał publicznośc Łukasz…  i  ruszyli.

Che confusione

Sarà perché ti amo

È un’emozione

Che cresce piano piano

Stringimi forte e stammi più vicino

Se ci sto bene

Sarà perché ti amo

Rozmawiając z Łukaszem, prowadząca imprezę Anna Pułkowska wyciągnęła z niego przy okazji ciekawą informację, że dosłownie dzień wcześniej wygrał on był 35. edycję festiwalu licealnego San Lo Remo, wykonując uwspółcześnioną i spersonalizowaną tekstem własnego pomysłu wersję klasycznej “Autobiografii””. 

A skoro już o Annie mowa –  był to moment, gdy po raz pierwszy z roli prowadzącej przejść na do roli wokalistki. Jej wykonanie “Od dziś” z repertuaru Paulli było… takie jak piosenka: rozkołysane, ciepłe i w jakiś taki naturalny sposób bardzo emocjonalne. Gdyby ktokolwiek natomiast mógł mieć jakiekolwiek wątpliwości co do tego, kto jest tych emocji  adresatem, zostały on rozwiane: występ swój Anna zadedykowała obecnemu na sali mężowi, od samego początku współtwórcy projektu “Kozienice Śpiewają”, Mateuszowi Pułkowskiemu.

Już wiem że od dziś

Chcę dzielić z tobą wszystkie moje sny

Zasypiać i budzić się przy Tobie

Do końca swoich dni

Przyszedł czas na kolejny duet,  ponownie żeńsko-męski, ponownie z udzialem Mileny Nowickiej, jej partnerem był jednak tym razem Aleksander Fikus, który do śpiewających Kozienic dołączył podczas poprzedniej edycji i pierwszego spotkania w Kulturalnej. Wspólnie wykonali utwór Krzysztofa Kiljańskiego & Kayah Prócz Ciebie nic. 

Więc proszę Cię blisko bądź

Kochaj mnie, trwaj przy mnie, bo

Wokół wzburzone morze

Tylko Twoja dłoń, stały ląd

Przy okazji – swoje wejście na scenę (tym razem celem prezentacji, nie występu) miał cały zespół Stare Konie, którego Aleksander Fikus jest gitarzystą i który przy okazji użyczył na imprezę sprzętu nagłaśniającego.

Przyszedł wreszcie moment, na który wszyscy czekali… na scenie – nieśmiało, z boku – pojawił się sam nasz Prezes, Edmund Kordas, by wykonać piosenkę z repertuaru Czerwonych Gitar pt. “Najpiękniejsza”. Tej strony Prezesa jeszcze nie znaliśmy, a kto miał okazję tego dnia ją poznać, ten mogł być zaskoczony, że będąc znanym z temperamentu raczej wysokoenergetycznego,   utwór wykonał w skupieniu, rzetelnie i melodyjnie, dedykując go na koniec wszystkim obecnie cierpiącym, ze szczególnym uwzględnieniem swojego najmłodszego syna, który akurat tego dnia niefortunnie złamał rękę. 

Daj, daj tej dziewczynie biały welon, 

kup, kup dwie obrączki szczerozłote, 

zgaś, zgaś podły uśmiech ludzi złych! 

A potem daj, daj tej dziewczynie czyste ręce. 

idź, idź do jej matki na niedzielę. 

walcz! walcz! niech was nie pokona czas!

Po Prezesie na scenie pojawiła się po raz kolejny Anna Pułkowska, by wykonać utwór wyjątkowo melancholijny, ciepły i delikatny – “Piosenką księżycową” z repertuaru Varius Manx. 

Śpisz pięknie tak, po kątach cisza gra

Szkoda słów, resztę dopowie księżyc

śpisz, staram się oddychać szeptem

Pościel jeszcze pachnie ogniem naszych ciał

“Nauczyciel religii, organista, człowiek-orkiestra, chłopak do tańca i do różańca” – tak Anna zareklamowała kolejnego wokalistę, Marcina Mizaka. “Jedwab” Róż Europy. Najostrzejszy jak i (w warstwie tekstowej) najbardziej zmysłowy dotąd kawałek, zaczęty w dodatku brawurowym a capella… a potem mistrzowskie budowanie dynamiki i napięcia, aż po finał śpiewany – widać to chyba nawet na zdjęciach  – z eksperesją niemal punkową! 

Lubię jej farbowane rzęsy

Piegi i policzki blade

Lubię kiedy miękko ląduje

Ona zmysłowo na mojej twarzy

Różnorodność być musi, zatem po utworze dynamicznym przyszedł czas na bardziej nastrojowy. Okazało się, że szlachetnie matowy głos Aleksandra Fikusa, tym razem występującego samodzielnie, idealnie pasuje do “Bo jesteś Ty” z repertuaru Krzysztofa Krawczyka. A i stylizacja, przyznacie Państwo, robiła tutaj swoje…

Na zewnątrz mgła, tylko ziąb i deszcz

A dla mnie świat w ciepłym świetle świec

Powietrze ma elektryczny smak

Chciałbym tak trwać nawet tysiąc lat…

Druga połowa wcześniejszego duetu wystąpiła zaraz potem. Milena Nowicka, jako jedyna śpiewająca niemal zawodowo,  niemal zawodowo wykonała, niełatwy przecież, utwór “Zakochani” z repertuaru “Natalii Kukulskiej”. Dedykacja była tu  prosta i czysta: “Mężu, to dla Ciebie”.

Tak jasno jest wokół mnie

Tak mocno zakochałam w Tobie

W Tobie zakochałam się

W kieszeniach mam pełno chmur

I Twoją gwiazdą prowadzona

Płynę w Twych ramionach

Do Twoich ust

Przyszedł wreszcie czas na pierwszy i jedyny tego wieczoru duet męsko-męski (wedle zapewnień – funkcjonujący jako taki jedynie na potrzeby tego wieczoru), złożony przy tym z dwóch Mizaków, wbrew pozorom niespokrewnionych. THE MIZAKS SHOW – pod tak ułożonym szyldem wystąpili Piotr Mizak i Marcin Mizak, wykonując brawurowo idealnie dobrany do okoliczności i składu utwór Krzysztofa Krawczyka “Dziewczyny które mam na myśl”.

Dziewczyny, które mam na myśli,

Powychodziły za mąż już,

Jedynie my – recydywiści –

Trzymamy wciąż samotny kurs.

Wcześniej po włosku i w duecie, teraz po polsku i solo – tak  Łukaszowi Wojtowiczowi przyszło tego wieczoru zamykać cykl indywidualnych występów śpiewających kozieniczan. Wykonanie było jak zwykle brawurowe, piosenka zaś dobrana idealnie, bo cóż celniejszego można powiedzieć po całym wieczorze piosenek mówiących o miłości niż… “Kochać, jak to łatwo powiedzieć”? 

Kochać, jak to łatwo powiedzieć

Kochać, tylko to więcej nic.

Bo miłość jest niepokojem,

Nie zna dnia, który da się powtórzyć.

Wreszcie – finał. Po takiej dawce radości, śmiechu i wzruszeń musiało być mocno… i było! Cały śpiewający kolektyw zainstalował się na naszej umownie wydzielonej scenie by wykonać – brawurowo, na luzie, dynamicznie, energetycznie i stanowczo – utwór Die Toten Hosen spopularyzowany u nas swego czasu przez Ich Troje pod tytułem “A wszystko to, bo ciebie kocham!”

A wszystko to, bo ciebie kocham!

I nie wiem, jak bez Ciebie mógłbym żyć.

Chodź, pokażę ci, czym moja miłość jest.

Dla Ciebie upiję się!

„No powiedz, boisz się…”

I cóż…to by było chyba na tyle? W każdym razie – tego wieczoru, bo wiemy skądinąd, choć nie wiemy jeszcze, czy wolno nam już o tym mówić, że plany na dość nieodległą przyszłość są już…

Dziękujemy Wam wszystkim, jesteście najlepsi, będziemy czekać niecierpliwie, by zobaczyć i usłyszeć Was ponownie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content