ZOO-RATOWNICTWO… jak to działa?
(relacja zamieszona w: Tygodnik OKO, nr 19/2021)
Zające i sarny, wiewiórki i popielice, jeże i nietoperze, łabędzie i bociany, pustułki i gołębie… to tylko niektórzy z pacjentów, jacy przewinęli się dotąd przez Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt, działający od czerwca tego roku przy stowarzyszeniu Zoo-Ratownictwo Garbatka. O tym, czym jeszcze i w jaki sposób ośrodek się zajmuje, zgodnie z zapowiedzią z ubiegłego numeru opowiadał w poniedziałek 4 października w Kawiarni Kulturalnej w Kozienicach, na spotkaniu zorganizowanym przez Spółdzielnię Socjalną “Przystanek Kozienice”, reprezentujący stowarzyszenie Krzysztof Tłoczek.
Na pewną są pośród naszych Czytelników osoby, którym zdarzyło się na leśnej ścieżce, łące, polu czy nawet na własnej posesji napotkać ranne lub chore dzikie zwierzę i poszukiwać dla niego pomocy. Łatwo wówczas przekonać się o smutnej prawdzie, że dotarcie do osób czy instytucji potrafiących i chcących takiej pomocy udzielić wcale nie jest łatwe…
Co właściwie stowarzyszenie Zoo-Ratownictwo Garbatka robi?
Lukę tę starają się wypełnić Ośrodki Rehabilitacji Zwierząt, których według rządowej listy działa w całym kraju około 100, przy czym niektóre są wyspecjalizowane, tzn. zajmują się np. tylko ptakami lub wręcz jednym konkretnym gatunkiem, podczas gdy inne świadczą pomoc na rzecz szerokiego wachlarza gatunków – i tak właśnie, na nasze i zwierzaków z naszego terenu szczęście, rzecz ma się z ośrodkiem w Garbatce, dzięki czemu niewielkie wprawdzie, ale żywo zainteresowane grono uczestników spotkania miało okazję obejrzeć okazały zbiór zdjęć uratowanych zwierzaków oraz wysłuchać ich historii, z których każda nie tylko czegoś uczyła, ale także okraszona była niewymuszonym humorem.
Ten ostatni aspekt łagodził nieco smutne wrażenie, że w zdecydowanie zbyt wielu przypadkach doświadczane przez zwierzęta krzywdy wiążą się bezpośrednio z ludzką ignorancją, bezmyślnością czy po prostu okrucieństwem, tudzież prowadzeniem gospodarki leśnej bez oglądania się na mieszkańców lasu. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że rehabilitacja dzikich zwierząt jest tylko jednym z aspektów działalności stowarzyszenia na rzecz zwierząt, ponieważ zajmuje się ono także pomocą zwierzętom gospodarskim oraz towarzyszącym, czyli głównie kotom i psom. Porzuconym i bezdomnym, ale także posiadającym właścicieli, którym zabrakło wiedzy, poczucia odpowiedzialności czy po prostu serca, by zapewnić swoim podopiecznym odpowiednie warunki. Warto wiedzieć, że w uzasadnionych przypadkach zwierzę takie może być właścicielowi odebrane i przekazane pod opiekę stowarzyszenia.
Jak pomagać?
Dużo uwagi Krzysztof Tłoczek poświęcił wyjaśnianiu jak rozpoznać zwierzę faktycznie wymagające pomocy i jak się do jej udzielania zabrać. Upraszczając nadmiernie (za co obwinić należy nas, nie prelegenta): nie jest na ogół dobrym pomysłem samodzielne chwytanie, pakowanie do auta i zawożenie do Garbatki każdego zwierzaka, który wzbudzi nasze współczucie. W wielu wypadkach zwierzęta, zwłaszcza młode, mogą wydawać się porzucone i zagubione w sytuacji, gdy w rzeczywistości znajdują się pod czujną kuratelą rodzica, którego nie widzimy, a który nie zbliży się do swojego potomstwa właśnie z powodu naszej obecności. Także w oczywisty sposób ranne zwierzę może zranić się jeszcze bardziej, gdy będzie próbowało uciekać przed osoba szczerze chcąc mu pomóc, dlatego najlepszym wyjściem będzie zazwyczaj zadzwonienie pod podawany przez stowarzyszenie alarmowy numer telefonu 781 356 892. Rozmowa z Państwem pozwoli ratownikom ustalić, czy pomoc jest konieczna oraz czy właściwsze będzie umówienie się na dostarczenie zwierzęcia przez osobę zgłaszającą problem, czy raczej przyjazd członków stowarzyszenia specjalnym ambulansem…
Niedobór ludzi i środków
…który jeździ niestety tyleż na paliwie, co na modlitwach, ponieważ, jako że finansowanie ratowania zwierząt dzikich nie jest zadaniem gmin, stowarzyszenie i Ośrodek muszą w swej działalności opierać się na darowiznach dobrych ludzi i pracy wolontariuszy. Kosztuje wszystko: karma dla zwierząt, wyposażenie pomieszczeń, w których mieszkają, środki opatrunkowe i leki, paliwo. Jeszcze bardziej palącą kwestią jest trudność, jaką przedstawia opiekowanie się mnóstwem pacjentów, którzy często wymagają np. karmienia co 2 godziny – przez całą dobę – jak jest w wypadku małych wiewiórek czy jeży. Pomoc materialna w postaci potrzebnych materiałów, czy karmy jest cenna, potrzebne są też zawsze fundusze (pod artykułem publikujemy numer konta stowarzyszenia) najbardziej jednak, wedle słów Krzysztofa, potrzebni są wolontariusze, którym stowarzyszenie zaoferować może przeszkolenie, pomoc behawiorysty z ich własnymi zwierzętami, nieprzespane noce… oraz nieziemską satysfakcję! Numer alarmowy, który podajemy poniżej, jest też tym, na który mogą dzwonić chętni do pomocy i gotowi na poświęcenie odrobiny swojego czasu i komfortu dla dobra zwierząt.
…a czego stowarzyszenie Zoo-Ratownictwo Garbatka NIE robi?
Świadcząc nieodpłatną pomoc nie sposób nie znaleźć się od czasu do czasu w sytuacji, gdy ktoś źle zrozumie jej zakres, stąd akapit wyjaśniający w kilku punktach czym stowarzyszenie i Ośrodek nie są:
- Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt nie jest ogrodem zoologicznym. Nie można go odwiedzić celem oglądania przebywającej w nim akurat menażerii, nie uprawnia do tego nawet dostarczenie chorego zwierzęcia. Pobyt osób postronnych na terenie Ośrodka wykluczają po prostu przepisy, zgodnie z którymi on działa.
- Ośrodek nie zastępuje weterynarza, nie świadczy darmowych usług związanych z leczeniem zwierząt domowych i gospodarskich
- w kwestii porzuconych zwierząt domowych stowarzyszenie zajmuje się zasadniczo jedynie obszarem Gminy Garbatka-Letnisko. Bezdomne zwierzęta, w tym te potrzebujące pomocy medycznej, zgłaszać można i należy dzwoniąc do schronisk oraz pod funkcjonujące w poszczególnych gminach telefony alarmowe
Relacja Kroniki Kozienickiej: